Gdy docieramy do Mostaru, nad miastem już zapadł zmrok. Spacer po nieznanych, słabo oświetlonych uliczkach powoduje lekki niepokój, który znika w miarę jak zbliżamy się do pulsującego życiem serca miasta. W blasku słońca już nie ma z tym problemu, choć od pierwszego momentu czuć tu egzotykę – kolorowe domki, wszechobecne stragany, kamienne chodniki, wyślizgane przez tysiące ludzi, wznoszące się nad miastem smukłe wieże minaretów, i zawodzący glos muezina wzywającego do modlitwy. Z drugiej strony budynki poranione przez kule, ślady nieodległej, tragicznej historii tych terenów, widoczne na całych Bałkanach, ale tu jakby w większym natężeniu.
„Strażnicy mostu” – „mostari” – od tego słowa pochodzi nazwa miasta i to on jest jego centralnym punktem, sercem i źródłem tożsamości. Powstał w XVI wieku, wybudowany przez Turków, którzy w tym miejscu założyli twierdzę. Po długim panowaniu tureckim, pod koniec XIX wieku, Mostar znalazł się pod panowaniem Austro-Węgier, by następnie ostatecznie podzielić historię sąsiadów, czyli stać się częścią Jugosławii.
Stary Most (zwany też Tureckim), już w momencie powstania w 1566 był podziwiany za śmiałość i lekkość konstrukcji i był uznany za jedno z największych osiągnięć Złotego wieku architektury osmańskiej. Budowla była tak niesamowita, że nawet próbowano przypisać jej budowę Rzymianom. Most ma kształt niezwykłego, ostrego łuku o wysokości 19 m, szerokości 3,95 – 4,56 m i długości 27,34 m. Po jego obu stronach znajdują się wieże, Helebija z prawej i Tara lewej, w których mieszkali jego strażnicy, a potem znajdowały się składy amunicji i wiezienie. Wchodząc na most trzeba zachować szczególną ostrożność – niezwykle śliskie kamienie są poprzecinane poprzecznymi „krawężnikami”, które chronią przed upadkiem.
Most spina dwie części miasta w najwęższym miejscu stronach Naretwy – muzułmańską i chrześcijańską; części, które przez wieki ze sobą koegzystowały, ale też były świadkiem okrutnych, bratobójczych walk i zniszczenia mostu w czasie wojny na Bałkanach w latach 90. Zburzenie było symboliczne, miało uniemożliwić wszelką komunikację i porozumienie między stronami.
Wiele wysiłku włożono w jego odbudowę, stosując te same techniki i materiały, które były stosowane przez osmańskich budowniczych. Rekonstrukcja mostu, ukończona w 2004 roku, miała być powrotem do normalności, odzyskaniem tożsamości, którą próbowały zniszczyć chorwackie ataki., Obie strony musiały poradzić sobie z powojenną traumą i nauczyć od nowa żyć obok siebie. Wiele śladów wskazuje, że jeszcze nie wszystko zostało zapomniane, ale czas robi swoje. W lipcu 2005r. Stary Most i jego najbliższe otoczenie zostały wpisane na listę światowego dziedzictwa kulturowego UNESCO.
Tradycją mostu, były skoki z niego do wody młodych mężczyzn, wykonywane jako dowód męstwa. Dziś jest to sposób na zarobek, co nie znaczy że nie widowiskowy i nie zasługujący na podziw. „Śmiałkowie” najpierw zbierają datki od otaczających ich turystów i skaczą w turkusowe wody Naretwy po uzyskaniu określonej kwoty.
Po zejściu z mostu znajdujemy się na głównej ulicy Starego Miasta – Kujundziluk (nazwa pochodzi od znajdujących się na niej warsztatów rzemieślniczych m.in. proponując wyroby z miedzi). Mijamy kramy pełne orientalnych ozdób – kaszmirowych chust, miedzianych zestawów do parzenia piekielnie mocnej bośniackiej kawy, często robionych ręcznie w warsztatach przylegających do sklepów, ale też nieco upiornych gadżetów zrobionych z łusek nabojów.
Siadając w jednej z licznych kafejek można podziwiać barwny, wielokulturowy tłum spacerujący deptakiem.
Miasto można też podziwiać z góry, wspinając się wąskimi, krętymi schodkami na wieżę minaretu w meczecie Koski Mehmed Paszy, wzniesionym w 1617 r. Na jego dziedzińcu znajduje się przykryta kamiennym daszkiem fontanna do ablucji.
W pobliżu znajduje się największy w mieście meczet – Karadjoz-Beja (Karadozbegova dzamija) z 1557 roku. Wprawdzie został poważnie uszkodzony podczas wojny domowej ale jako jedyny mieście może pochwalić się oryginalnymi, dość dobrze zachowanymi malowidłami i dekoracjami z czasów Imperium. Na dziedzińcu znajduje się kamienna studnia, a obok budynek medresy, czyli wyższej szkoły islamskiej i niewielki cmentarz.
Ciekawym doświadczeniem jest też wizyta w typowym osmańskim domu z XVI, Muslibegovica Kuca, z dobrze zachowanymi, misternie zdobionymi meblami, dywanami, a przede wszystkim z ciekawym zagospodarowaniem przestrzeni, przybliżającym realia życia w Imperium Osmańskim. Równie interesujący jest Biscevica Kuca – Turecki Dom z dawnym haremem.
Po drugiej stronie mostu znajduje się chrześcijańska część miasta, w której bardziej zauważalne są chorwackie wpływy – oznaczenia, flagi, a nawet piwo. Część ta jest zapewne mniej interesująca, ale i tu można znaleźć kilka ciekawych miejsc. Pierwsze to niewielki, Krzywy Most (Kriva cuprija), znajdujący się w pobliżu Mostu Tureckiego i starszy od swojego sławnego sąsiada – stanowi on półkole o średnicy prawie 9m. Znajdują się przy nim przyjemne knajpki, nieco na uboczu od szlaku turystycznego. Poza tym można zwiedzić Kościół franciszkański, pochodzący z 1866r. Zburzony podczas wojny, został odbudowany w 2000r.
Mostar pozostawia po sobie niesamowite wrażenie – jego wielokulturowość i podszyta swoistym smutkiem energia, krucha struktura i wielowiekowa tradycja łącząca odmienności. Wszystko to tworzy niezapomnianą mieszankę.